Pamiętacie, jeszcze kilka tygodni temu większość narzekała że zimy brak, nie ma gdzie na narty jechać, ciągle tylko buro i ponuro, deszcz pada i w ogóle już by mogła wiosna przyjść.
No i proszę nagle nad Polską pojawił się piękny wyż znad Rosji, a co to oznacza w styczniu to wszyscy wiemy. I musze przyznać że dla mnie pojawił się w sama porę, gdyż w ostatni weekend stycznia odbył się zimowy Zlot SPFL. Na miejsce spotkania grupa „Świrów Lotniczych” wybrała jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce – Białowieżę.
Fantastyczne plenery, dzika zwierzyna, -20oC, 50 cm śniegu, przepiękne słońce i fantastyczna ekipa, to murowany gwarant udanie spędzonego weekendu. Duża w tym zasługa „Samuraja” który zorganizował nam kilka atrakcji a przede wszystkim umożliwił poranne wypady do puszczy, gdzie najbardziej wytrwali SPFL’owcy mogli podziwiać Żubry w ich naturalnym środowisku.
Dla tych mniej wytrwałych (lubiących ciepło pierzynki o poranku) pozostała możliwość podziwiania i focenia dzikiej zwierzyny na terenie rezerwatu pokazowego, zlokalizowanego ok 2km od Białowieży. Można tam podziwiać Żubry, Wilki, Jelenie, Dziki, Łosie i innych mieszkańców Puszczy Białowieskiej.
Oprócz podziwiania miejscowej fauny i flory takie spotkanie nie mogło obyć się bez ogniska i kuligu. Były kiełbaski, gorący bigos i nieodłączna Cola 😉 jednakże tym razem na nie wiele się zdały, bo mróz ostro atakował i po kilkunastu minutach świetnej bądź co bądź zabawy lekko zmarznięci wskoczyliśmy na oczekujące rydwany i udaliśmy się w drogę powrotną do Białowieży.
Choć jak można było zauważyć niektórzy z nas byli dobrze przygotowani i wyposażeni w ogrzewane buty!!!
W sobotnie popołudnie trafiła nam się jeszcze jedna gratka, a mianowicie w towarzystwie przewodników Parku Narodowego odbyliśmy kilkugodzinny spacer po lesie pierwotnym.
Oczywiście jak się pewnie można domyślić nie tylko spacerami człowiek żyje, więc wieczorami przy kominku wszyscy mieli okazje się zintegrować i zaplanować sezon lotniczy 2012.
Podsumowując: piękna pogoda, dzika przyroda, świetna organizacja i fantastyczne towarzystwo, czyli weekendowe ładowanie akumulatorów w najlepszym wydaniu.
Ta kraina ma w sobie coś magicznego, coś co zawsze mnie tam będzie przyciągać…